19 lutego
19 lutego, 1995
Dlaczego, kiedy ludzie opuszczają swoich partnerów, bo mają romans z kimś innym, wydaje im się, że lepiej będzie skłamać, że nie ma nikogo innego? Czy uważają, że partner będzie mniej cierpiał, myśląc, że odeszli, bo nie mogli już z nim wytrzymać, i dwa tygodnie później, zupełnie przypadkowo, poznali wysokiego Omara Shariffa z pederastką, podczas gdy on (tzn. ekspartner) co wieczór wybucha płaczem na widok ich kubka do mycia zębów? Dlaczego ludzie usprawiedliwiają się kłamstwami, kiedy lepiej byłoby powiedzieć prawdę?
Słyszałam kiedyś, jak mój kumpel Simon odwoływał randkę z dziewczyną, na której mu naprawdę zależało, bo 1) tuż koło nosa wyskoczył mu pryszcz z żółtym czubkiem i 2) przyszedł do pracy w tandetnej marynarce à la lata siedemdziesiąte, zakładając, że w przerwie na lunch odbierze normalną marynarkę z pralni, ale jeszcze mu jej nie wyczyścili.
Powiedział dziewczynie, że nie może się z nią spotkać, bo niespodziewanie przyjechała jego siostra i musi ją zabawiać, i dodał, że musi też obejrzeć do rana kilka kaset z pracy. W tym momencie dziewczyna przypomniała mu, że mówił, że nie ma rodzeństwa, i zaproponowała, żeby obejrzał te kasety u niej, kiedy będzie szykowała kolację. Simon nie miał żadnych służbowych kaset do oglądania, więc musiał dalej tkać pajęczynę kłamstw. Skończyło się na tym, że dziewczyna przekonana, że romansuje z inną, chociaż miała to być dopiero ich druga randka, posłała go do diabła, i Simon spędził wieczór, zalewając robaka, ubrany w tandetną marynarkę i mając za całe towarzystwo swój pryszcz.
Bridget Jones