paradoks łysego
Nie ma łysych!
Weźmy kogoś niełysego. Czy usunięcie jednego włosa uczyni go łysym? Ależ skąd! Utrata tylko jednego włosa jeszcze nikogo nie zamieniła w łysego. Trudno kwestionować następujące stwierdzenie: "Jeśli X nie jest łysy, to po stracie jednego włosa X nie stanie się łysy".
Skoro tak, to usunięcie dwóch włosów także z niełysego nie zrobi łysego. (Wystarczy dwa razy zastosować powyższe stwierdzenie.) Również trzech, czterech, pięciu, itd. Za każdym kolejnym traconym włosem możemy twierdzić: "stracił co prawda jeden włos, ale utrata tego włosa nie uczyni go łysym". Więc człowiek może stracić dowolnie dużo włosów i tak nie stanie się łysym.
A może tak naprawdę nie ma niełysych? Weźmy kogoś łysego, kogoś kto ma ledwie parę włosów na głowie. (Tu ważna uwaga: cały czas chodzi o łysinę w sensie potocznym, a nie o kompletne i absolutne wyłysienie "na zero" - "on jest łysy" mówimy o kimś, choć pewnie parę włosów tu i ówdzie na głowie by się znalazło.) Czy dodanie jednego jedynego włosa mu pomoże? Absolutnie nie. Tym razem mamy takie stwierdzenie: "Jeśli X jest łysy i przybędzie mu tylko jeden włos, to X nie przestanie być łysy". I analogicznie jak poprzednio - mogą pojawić się dwa włosy, trzy włosy, cztery, pięć to bez znaczenia, za każdym razem jest jeden włos, a cóż zmieni jeden włos?
Przy okazji zagadka: proszę oszacować, ile włosów ma na głowie przeciętny (niełysy, oczywiście!) człowiek?
Sto tysięcy.
A rozwiązanie paradoksu? No cóż filozofowie biedzą się nad tym od dawna. Proponuję poczytać sobie do poduszki artykuł w Stanfordzkiej Encyklopedii Filozofii.