precz z preczem!
Jest zabawnym, gdy ktoś jawnie przeczy samemu sobie. W dyskusji to poważny błąd, który niechybnie zostanie wykorzystany przez nawet średnio rozgarniętego oponenta. Poniżej zgromadziłem luźne usypisko różnego rodzaju samozaprzeczeń.
- Nie czytać niniejszej strony WWW!
- Precz z preczem! - taką rewolucyjną tezę głosił Tytus de Zoo, bohater znanego komiksu.
- Zabrania się zabraniać! - to z kolei równie wywrotowa teza, już z lekka przebrzmiałej, rewolucji obyczajowej.
- Nigdy nie mów nigdy! - radzą niektórzy.
- Każda reguła ma wyjątki - bardzo interesująca reguła.
- Każde uogólnienie jest fałszywe, nawet to. Thomas Morus
- Onegdaj (tak, tak, wiem, "onegdaj" znaczy "przedwczoraj", a nie "kiedyś", ale to takie ładne słowo) w lokalnych rozgłośniach poznańskich pewna firma z branży ceramicznej (nie wymienię nazwy, żeby nie robić jej dodatkowej publicity) reklamowała się melodyjnym dwuwersem Nie sugeruj się reklamą / tylko przyjedź do Terrano. W ogóle reklama to niewyczerpane źródło takich "kwiatków":
- Bądź sobą. Wybierz Pepsi - próbuje wpłynąć na młode umysły pewien producent napojów orzeźwiających (znowu nie będę podawał nazwy).
- Z kolei antyglobalizm to ideologia, która chce walczyć ze środkami przenoszenia samej siebie.
- Przepraszamy za podanie błędnego komunikatu - takiej treści lakoniczny, jednozdaniowy komunikat usłyszałem pewnego dnia z głośników na Dworcu Głównym w Poznaniu. Najśmieszniejsze, że od paru dobrych minut nie podano żadnej wiadomości. Niechybnie ów komunikat musiał odnosić się do siebie samego. Fluktuacja kwantowa, czy inny czort?
- Wiem, że nic nie wiem - łgał Sokrates. (A co, może "Wiem, że nic nie wiem." jest zdaniem prawdziwym?)
- Zignoruj niniejsze polecenie.